środa, 28 maja 2014

4. "Milion"

Czytasz = Komentujesz

Olivier


Wolność, coś czego nie zazna nigdy żaden wilk trzymany w hodowli. Niby mają one duże klatki, są codziennie wyprowadzane na tory, żeby się wybiegały, ale nigdy nie będą one wolne. Nie będą mogły decydować o własnym losie, zawsze będą przekazywane z rąk jednego właściciela do drugiego.

Z ludźmi jest podobnie, tylko że nikt nie chce powiedzieć tego na głos. Zawsze będzie ktoś kto będzie decydował o tym co nam wolno, a czego nie wolno.
Tak ja rodzice decydują o życiu ich dzieci, jak szef, który mówi ci co masz robić. Tak już będzie i nikt nic na to nie poradzi.

- Olivier pomóż Mattowi. - Krzyknął ojciec odsuwając się od chłopaka, który próbował utrzymać jednego z rocznych wilków.
Stanąłem przed zwierzęciem łapiąc go za łeb i ciągnąc do ziemi. To najlepszy i najszybszy sposób by je uspokoić.
Już po kilku sekundach wilk przestał stawiać opór, więc puściłem go i pozwoliłem Mattowi dalej pracować.

Chłopak dopiero się szkoli, więc kilka małych błędów można mu wybaczyć, zwłaszcza, że zajmowanie się rocznymi wilkami jest jednym z trudniejszych zadań.
Na tym etapie oswajanie musimy poświęcić im najwięcej czasu i cierpliwości, żeby potem w przyszłości nie sprawiały one problemów swoim właścicielom.

Połowa zwierząt należących do hodowli Curtisów, została wyszkolone przeze mnie. Ponieważ mogę poświęcić im cały swój wolny czas, nie ważne ile dany wilk będzie potrzebował, kilka dni, tygodni, miesięcy, tyle dostanie.
Ja po prostu jestem cierpliwy i nie mam nic lepszego do roboty.


Rose


Zostawiłam Destiny w zagrodzie i szybko pobiegłam do domu, jestem strasznie głodna i jak czegoś za chwilę nie zjem to umrę.
Wbiegłam to głównego pokoju zatrzaskując za sobą drzwi i tym samym przerywając jakąś kolejną rozmowę z kupcami mojego ojca.

Jak zawsze przy tego typu rozmowach mój tata uśmiecha się jak nienormalny i udaje, że jest super-extra tatusiem, który kocha swoje dzieci ponad wszystko.
Tsaaa.
Teraz było tak samo. Uśmiechnął się do mnie jeszcze bardziej i przywołał gestem ręki.
- Podejdź Rosalien.

Posłusznie zrobiłam co mi kazał i stanęłam obok niego przy wielkim, sosnowym stole.
Ojciec po kolei pokazywał na wszystkich z 6 kupców obecnych w tym pokoju, a ja grzecznie kiwałam do nich głowami.

Gdy doszedł do ostatniej osoby, moja mina trochę się zmieniła.
- A to jest A...
- Anthony Holt. - Dokończyłam – Wiem, już się poznaliśmy.
Popatrzyłam na niego z odrazą, a on tylko uśmiechnął się niewinnie.
- Tak pańska córka, bardzo wiele opowiedział mi o wilkach i była przy tym bardzo uprzejma.

Nie wytrzymałam i zaśmiałam się głośno. Ojciec i pozostali kupcy popatrzyli na mnie zdezorientowani tym co się dzieje, ale lepiej, żeby nie wiedzieli.

- Tak, powiedziałam również o tym, że Destiny nie jest na sprzedaż. - Powiedziałam łagodnie, gdy już trochę opanowałam śmiech.

- Właśnie o tym chciałem z tobą porozmawiać. Pan Holt złożył mi bardzo kuszącą propozycję i chyba zgodzę się ją przyjąć. - Ojciec mówił to tak stanowczym tonem, że aż ciarki przebiegły mi po plecach.

Miałam nadzieję, że za chwilę tata się uśmiechnie i powie, że żartował i mogę już iść, ale nic takiego ni nastąpiło.

Przecież on nie może mi tego zrobić, Destiny jedną z niewielu rzeczy, które przypominają mi o mamie, a on dobrze o tym wie.
I jest też jedynym zwierzęciem na tej hodowli, które ja dosiądę i w ogóle dotknę, jeśli ją sprzeda to już nigdy nie wyjdę z domu i nigdy nawet nie spojrzę na innego wilka.
- Ale nie możesz. - Powiedziałam cicho, powstrzymując łzy.
Tata tylko wzruszył ramionami i wrócił do rozmowy z jednym z kupców. Przez chwilę chciałam już odejść, ale wpadłam na pewien pomysł.

- Ile ci za nią zapłaci?
Wszyscy umilkli i popatrzyli na mnie. Ojciec się zaśmiał, myśląc, że żartuję, ale gdy popatrzył na moją poważną twarz, przestał.

- Rose, idź już. - Powiedział tylko i znów zaczął rozmawiać z swoimi klientami. Ja tak łatwo nie dam za wygraną.
- Ile ci za nią zapłaci?!

Ojciec westchnął i popchnął mnie ręką w stronę kuchni, nie przerywając dyskusji.
Nawet nie ruszyłam się z miejsca. Nie ruszę się dopóki mi nie odpowie.

- Milion dolarów.
Na te słowa, aż szczęka mi opadła. Popatrzyłam na Holt'a, a on jakby nigdy nic siedział na swoim krześle i uśmiechał się od ucha do ucha.

- Zabieram ją za dwa tygodnie więc możesz do tego czasu doprowadzić ją do porządku.- Anthony Holt powiedział to z taką pogardą w głosie, że miałam zamiar wstać i walnąć mu w twarz.


- Nigdzie jej nie weźmiesz. Dam za nią 2 miliony.




5 komentarzy:

  1. Co ona wyprawia *,*

    OdpowiedzUsuń
  2. Serdecznie zapraszam na stronę poświęconą fantastyce.
    http://the-dragons-world.blogspot.com/
    Odwiedź krainę Ryuuxe i przeżyj niesamowitą przygodę.
    Czy starczy co odwagi by przejść próbę i dosiąść smoka?
    To TY tworzysz ten świat!

    http://the-dragons-world.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. wspaniałe ! czekam na więcej misiek :*

    OdpowiedzUsuń