Czytasz = Komentujesz
Rose
Denerwujący
są ci kupcy. Dlaczego każdy chce kupić mojego wilka. Musze zrobić
taką kartkę na zagrodzie „nie na sprzedaż”. Może wtedy
łaskawie dadzą mi spokój.
Tak
wiem, że powinna chociaż starać się być miłą dla klientów
ojca, ale męczące jest ciągłe powtarzanie, że Destiny jest moja
i tylko moja. Ale jak zwykle ten młody chłopak, pracujący na
hodowli, wyciągnął mnie z tarapatów. Nie pamiętam jak on się
nazywa Oliker, Olifer, Oliver. Jakoś tak.
Ojciec
cały czas mówi tylko o nim, że zrobił on to, zrobił on tamto.
Jest jedną z niewielu osób, które nie boją się wejść bez
żadnych ochraniaczy do zagrody Force'a. Podobno jest to syn Price'a.
Czyli talent ma po ojcu.
Nasze
rodziny współpracują ze sobą od bardzo dawna. Price'owie zajmują
się oswajaniem i szkoleniem wilków, a Curtis'owie ich hodowlą i
sprzedażą.
Ale
i tak najwięcej kasy zarabia na tym moja rodzina. No cóż więcej
kosztuje też utrzymanie stu takich wilków, niż ich oswojenie.
Poczułam,
że coś szturcha mnie w ramię i to dość mocno, przez co
zachwiałam się i spadłam z kamienia twarzą prosto w trawę.
Wyciągnęłam kilka zielonych listków z mojej buzi i uniosłam
wzrok na prze szczęśliwą Destiny.
Spojrzałam
pod swoje dłonie i zauważyłam tam kilka maleńkich kamyków.
Wzięłam garść i po kolei rzucałam nimi w wilka.
Ale
ona jest za szybka, za każdym razem zdąży uciec, zanim ja zdołam
dobrze rzucić. Ale tak to już mają wilki wyścigowe. Dlatego są
najbardziej pożądane przez kupców.
A
zwłaszcza Destiny. Jest ona jedynym śnieżnobiałym wilkiem w całej
hodowli. Dziwnę w tym jest to, że ona może biegać po błocie,
piasku, kurzu, a i tak dalej jej futro jest w idealnym stanie.
Ojciec
próbuje złapać białego samca, ale jeszcze mu się to nie udało i
chyba nigdy nie uda.
Białe
wilki moją to do siebie, że jeśli zmiesza się je z wilkiem innego
koloru to nigdy nie wyjdzie biały. Na przykład jeśli zmieszasz
białego ze złotym, to wyjdzie tylko złoty. Niestety.
Dlatego
ludzie tak zachwycają się moją Destiny i chcą zawsze ją kupić,
ale po pierwsze nie dostaną jej dlatego, że ona należy do mnie, a
po drugie dlatego, że ojciec uważa ją za najlepszą reklamę dla
hodowli. Jest nawet bardziej popularna od Force'a.
Wstałam
z ziemi i zawołałam Destiny. Wyszłyśmy z jej zagrody i zaczęłyśmy
biec w kierunku torów wyścigowych.
Moje
siostry często się dziwią, że pozwalam jej tak biegać samopas,
ale ja wiem, że mogę jej ufać. W końcu to zaufanie jest
najważniejsze w relacjach między zwierzęciem i człowiekiem.
Ja
przybiegłam na miejsce cała zdyszana, a Destiny jeszcze sobie
biegała w kółko i była pełna energii. Głupi zwierzak, ale i tak
ją kocham.
Chciałam
już wejść na tor, gdy zauważyłam, że ktoś już tam ćwiczy.
Ten
sam chłopak co kilka kwadransów temu, stał przy zagrodzie Destiny,
jeździł na jednym z wilków, a Anthony Holt stał oparty o barierki
odgradzające ludzi od jeźdźców,
i
dokładnie mu się przyglądał.
Podeszłam
bliżej do metalowych słupków i obserwowałam każdy ruch chłopaka.
Jeździł on pewnie i stanowczo, ale z całkiem niezłą gracją. Nie
pozwalał zwierzęciu, chodź na chwilę trochę się rozluźnić.
Był skupiony na tym co ma robić i dobrze mu to szło.
Holt'owi
też się chyba podobało, ponieważ na jego twarzy widać było
lekki uśmiech.
Z
powrotem spojrzałam na tor i zauważyłam na nim jeszcze jeden
biegający punkt.
Był
to wilki, ale bez jeźdźca i dopiero po chwili zdałam sobie sprawę,
że jest on biały.
Szybko
przeskoczyłam przez barierki i ruszyłam pędem za Destiny.
Skróciłam sobie drogę biegnąc środkiem toru.
Złapałam
się jej futra i szybko i zwinnie podciągnęłam się na jej
grzbiet. Chciałam ją zatrzymać, ale ona zaczęła pędzić dalej
przed siebie.
-
No dalej panno Curtis pokaż na co cię stać. - Usłyszałam głos
obok siebie i spojrzałam w tamta stronę. Chłopak od wilków jechał
obok mnie i patrzył na mnie z wyższością.
-
Jeśli tak prosisz Price.
Ścisnęłam
nogami mocniej boki Destiny, a ona jeszcze bardziej przyśpieszyła.
Codziennie ścigam się z rodzeństwem i zawsze wygrywam, to będzie
tylko przypieczętowanie mojego talentu i szybkości Destiny.
Wysunęłam
się na prowadzenie, ale długo to nie potrwało. Gdy tylko my trochę
przyśpieszałyśmy, nasi rywale robili to samo.
Zrobiliśmy
już chyba pięć kółek, ale dalej nikt się nie zatrzymywał. Ani
ja nie chciałam przegrać, ani on. Ale zwycięzca może być tylko
jeden.
Wilki
zaczęły już trochę opadać z sił, jednak my nie dawaliśmy im
odsapnąć. Pędziliśmy dalej ile sił jeszcze w nich zostało.
Wzięłam mocny zakręt i znowu trochę wyprzedziłam Price.
Na
końcu tej prostej stał Anthony Holt z chorągiewką, którą zwykle
trzyma sędzia w czasie wyścigu. Widocznie domyślił się, że
urządziliśmy sobie wyścig.
Popatrzyłam
na mojego przeciwnika i posłałam mu szyderczy uśmiech.
Jeszcze
mocniej ścisnęłam boki Destiny i mocno wybiegłyśmy do przodu.
Byliśmy już kilka metrów od „mety”, gdy zauważyłam, że nie
tylko my postanowiłyśmy wygrać.
Chłopak
popatrzył za siebie i uśmiechnął się do mnie w taki sam sposób
jak przed chwilą ja do niego. Miną Holt'a, a ten zamachnął
chorągiewką. Dobiegłyśmy jakieś 5 sekund za nim.
-
Następnym razem nie dostaniesz już forów. - Powiedziałam do
niego, gdy już zeszliśmy z wilków i prowadziliśmy je do ich
zagród.
-
Dobrze panno Curtis. Zapamiętam to sobie. - Uśmiechnął się
złowieszczo do mnie, a ja odwzajemniłam uśmiech.
Muszę
przyznać, że z bliska jest on całkiem przystojny. Nawet więcej
niż całkiem.
-
Jestem Rose, nie panna Curtis.
Uśmiechnęłam
się do niego ostatni raz i poszłam w kierunku zagrody Destiny.
-
A ja jestem Olivier, nie Price.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńO boziu jacy oni sweet *,*
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńKiedy next?/Lola
OdpowiedzUsuńJA CHCE KOLEJNY ROZDZIAŁ!!!!!!!
OdpowiedzUsuńZakochałam się w tym blogu<3
Supcio !! ;D kiedy dajesz nastepny ??
OdpowiedzUsuń