środa, 21 maja 2014

3. "Panno Curtis"


Czytasz = Komentujesz

Rose

Denerwujący są ci kupcy. Dlaczego każdy chce kupić mojego wilka. Musze zrobić taką kartkę na zagrodzie „nie na sprzedaż”. Może wtedy łaskawie dadzą mi spokój.

Tak wiem, że powinna chociaż starać się być miłą dla klientów ojca, ale męczące jest ciągłe powtarzanie, że Destiny jest moja i tylko moja. Ale jak zwykle ten młody chłopak, pracujący na hodowli, wyciągnął mnie z tarapatów. Nie pamiętam jak on się nazywa Oliker, Olifer, Oliver. Jakoś tak.

Ojciec cały czas mówi tylko o nim, że zrobił on to, zrobił on tamto. Jest jedną z niewielu osób, które nie boją się wejść bez żadnych ochraniaczy do zagrody Force'a. Podobno jest to syn Price'a. Czyli talent ma po ojcu.

Nasze rodziny współpracują ze sobą od bardzo dawna. Price'owie zajmują się oswajaniem i szkoleniem wilków, a Curtis'owie ich hodowlą i sprzedażą.
Ale i tak najwięcej kasy zarabia na tym moja rodzina. No cóż więcej kosztuje też utrzymanie stu takich wilków, niż ich oswojenie.
Poczułam, że coś szturcha mnie w ramię i to dość mocno, przez co zachwiałam się i spadłam z kamienia twarzą prosto w trawę. Wyciągnęłam kilka zielonych listków z mojej buzi i uniosłam wzrok na prze szczęśliwą Destiny.

Spojrzałam pod swoje dłonie i zauważyłam tam kilka maleńkich kamyków. Wzięłam garść i po kolei rzucałam nimi w wilka.
Ale ona jest za szybka, za każdym razem zdąży uciec, zanim ja zdołam dobrze rzucić. Ale tak to już mają wilki wyścigowe. Dlatego są najbardziej pożądane przez kupców.

A zwłaszcza Destiny. Jest ona jedynym śnieżnobiałym wilkiem w całej hodowli. Dziwnę w tym jest to, że ona może biegać po błocie, piasku, kurzu, a i tak dalej jej futro jest w idealnym stanie.

Ojciec próbuje złapać białego samca, ale jeszcze mu się to nie udało i chyba nigdy nie uda.
Białe wilki moją to do siebie, że jeśli zmiesza się je z wilkiem innego koloru to nigdy nie wyjdzie biały. Na przykład jeśli zmieszasz białego ze złotym, to wyjdzie tylko złoty. Niestety.

Dlatego ludzie tak zachwycają się moją Destiny i chcą zawsze ją kupić, ale po pierwsze nie dostaną jej dlatego, że ona należy do mnie, a po drugie dlatego, że ojciec uważa ją za najlepszą reklamę dla hodowli. Jest nawet bardziej popularna od Force'a.

Wstałam z ziemi i zawołałam Destiny. Wyszłyśmy z jej zagrody i zaczęłyśmy biec w kierunku torów wyścigowych.
Moje siostry często się dziwią, że pozwalam jej tak biegać samopas, ale ja wiem, że mogę jej ufać. W końcu to zaufanie jest najważniejsze w relacjach między zwierzęciem i człowiekiem.

Ja przybiegłam na miejsce cała zdyszana, a Destiny jeszcze sobie biegała w kółko i była pełna energii. Głupi zwierzak, ale i tak ją kocham.
Chciałam już wejść na tor, gdy zauważyłam, że ktoś już tam ćwiczy.

Ten sam chłopak co kilka kwadransów temu, stał przy zagrodzie Destiny, jeździł na jednym z wilków, a Anthony Holt stał oparty o barierki odgradzające ludzi od jeźdźców,
i dokładnie mu się przyglądał.

Podeszłam bliżej do metalowych słupków i obserwowałam każdy ruch chłopaka. Jeździł on pewnie i stanowczo, ale z całkiem niezłą gracją. Nie pozwalał zwierzęciu, chodź na chwilę trochę się rozluźnić. Był skupiony na tym co ma robić i dobrze mu to szło.
Holt'owi też się chyba podobało, ponieważ na jego twarzy widać było lekki uśmiech.

Z powrotem spojrzałam na tor i zauważyłam na nim jeszcze jeden biegający punkt.
Był to wilki, ale bez jeźdźca i dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że jest on biały.
Szybko przeskoczyłam przez barierki i ruszyłam pędem za Destiny. Skróciłam sobie drogę biegnąc środkiem toru.

Złapałam się jej futra i szybko i zwinnie podciągnęłam się na jej grzbiet. Chciałam ją zatrzymać, ale ona zaczęła pędzić dalej przed siebie.
- No dalej panno Curtis pokaż na co cię stać. - Usłyszałam głos obok siebie i spojrzałam w tamta stronę. Chłopak od wilków jechał obok mnie i patrzył na mnie z wyższością.
- Jeśli tak prosisz Price.

Ścisnęłam nogami mocniej boki Destiny, a ona jeszcze bardziej przyśpieszyła. Codziennie ścigam się z rodzeństwem i zawsze wygrywam, to będzie tylko przypieczętowanie mojego talentu i szybkości Destiny.

Wysunęłam się na prowadzenie, ale długo to nie potrwało. Gdy tylko my trochę przyśpieszałyśmy, nasi rywale robili to samo.
Zrobiliśmy już chyba pięć kółek, ale dalej nikt się nie zatrzymywał. Ani ja nie chciałam przegrać, ani on. Ale zwycięzca może być tylko jeden.

Wilki zaczęły już trochę opadać z sił, jednak my nie dawaliśmy im odsapnąć. Pędziliśmy dalej ile sił jeszcze w nich zostało. Wzięłam mocny zakręt i znowu trochę wyprzedziłam Price.

Na końcu tej prostej stał Anthony Holt z chorągiewką, którą zwykle trzyma sędzia w czasie wyścigu. Widocznie domyślił się, że urządziliśmy sobie wyścig.
Popatrzyłam na mojego przeciwnika i posłałam mu szyderczy uśmiech.

Jeszcze mocniej ścisnęłam boki Destiny i mocno wybiegłyśmy do przodu. Byliśmy już kilka metrów od „mety”, gdy zauważyłam, że nie tylko my postanowiłyśmy wygrać.
Chłopak popatrzył za siebie i uśmiechnął się do mnie w taki sam sposób jak przed chwilą ja do niego. Miną Holt'a, a ten zamachnął chorągiewką. Dobiegłyśmy jakieś 5 sekund za nim.

- Następnym razem nie dostaniesz już forów. - Powiedziałam do niego, gdy już zeszliśmy z wilków i prowadziliśmy je do ich zagród.
- Dobrze panno Curtis. Zapamiętam to sobie. - Uśmiechnął się złowieszczo do mnie, a ja odwzajemniłam uśmiech.
Muszę przyznać, że z bliska jest on całkiem przystojny. Nawet więcej niż całkiem.
- Jestem Rose, nie panna Curtis.

Uśmiechnęłam się do niego ostatni raz i poszłam w kierunku zagrody Destiny.
- A ja jestem Olivier, nie Price.

6 komentarzy: